--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Minuty, sekundy - dzielą od rozpoczęcia koncertu. Koncertu , na który czekałaś. Koncertu zespołu , który uratował twoje życie. Już się zaczęło. Weszli na scenę. Pierwszy raz zobaczyłaś ich twarze na żywo. Przez cały koncert brunet o pięknych piwnych oczach , ci się przyglądał. Czasami czułaś jak znienawidzony przez ciebie rumieniec , wkrada się na twoją bladą twarz. Koniec koncertu. Przy wyjściu zadzwonił telefon. On zmienił wszystko.
Pobiegłaś w nieznanym kierunku. To był jakiś korytarz. Słone krople same sączyły się z twoich błękitnych oczu. Z torby wyjęłaś swoją dawną przyjaciółkę - żyletkę. Przycisnęłaś do skóry nadgarstka raz , drugi , piąty , dziewiąty. Byle tylko uśmierzyć ból psychiczny. Nagle poczułaś , że odpływasz. Obraz stał się jeszcze bardziej rozmazany niż był. W końcu zasnęłaś.
Obudziłaś się w znajomym ci miejscu. Tak - szpital. Obok ciebie spał słodki brunet. Ten brunet , który przyglądał się tobie podczas koncertu. Podniosłaś rękę i musnęłaś palami po jego policzku. On po poczuciu twojego dotyku momentalnie obudził się. Dało się zauważyć w jego oczach ulgę i nadzieję.
T: Czemu tu jestem ? - spytałaś zachrypniętym głosem.
Li: Żyletka ehh...jakby to powiedzieć...uszkodziłaś żyłę...i dlatego tu jesteś. A pro po jestem Liam.
T: [T.I] , ale nie musiałeś się przedstawiać. Wiem jak się nazywasz.
Li: Wiem , ale na wszelki wypadek lepiej się przedstawić. - powiedział i posłał ci czarujący uśmiech.
T: Ile tu jestem ?
Li: Tydzień - powiedział bez zamyślenia.
T: Tydzień ?! No to mam przerąbane.
Li: Czemu ?
T: Rodzice mnie zabiją....chociaż mają teraz większy problem niż ja. - przypomniałaś sobie TEN telefon.
***
T: Hej mamo.
[I.T.M.]: Kochanie mam dla ciebie złą wiadomość.
T: Mamo , czy ty płaczesz ?
[I.T.M]: [I.T.S] potrącił samochód. Ona...
T: Nie ! Błagam , powiedz , że to nieprawda !
[I.T.M]: Niestety. Twoja mała siostrzyczka nie żyje. - i przerwało połączenie.
***
Na to wspomnienie znowu zaczęłaś płakać. Liam zauważając to, podszedł do ciebie i przytulił do piersi. Przez cienki materiał koszulki dało się poczuć jego dobrze zbudowane ciało.
Li: Cichutko , spokojnie. Dziś cię wypisują. Jak chcesz możesz pomieszkać razem ze mną i bandą debili, znaczy moimi przyjaciółmi.- zachichotałaś, ale wiedziałaś, że nie możesz.
T: Nie chcę wam przeszkadzać.
Li: Zwariowałaś ? Oni się ucieszą z każdej nowo poznanej osoby. A w szczególności takiej pięknej dziewczyny jak ty. - poczułaś, że twoje policzki przybrały kolor purpury.
T: No dobrze , ale rodzice...
Li: O nic się nie martw. Znalazłem w twoim telefonie numer do twoich rodziców i poinformowałem ich, że jesteś bezpieczna i przenocujesz u nas kilka dni.
T: I zgodzili się ?!
Li: Na samym początku nie, ale powiedziałem jak się nazywam i poprosiłem , żeby wpisali moje imię i nazwisko w Google. No i się zgodzili.
T: Hahaha jesteś niezwykły. Dziękuję ci.
Li: Nie ma za co. Dobra idę cię wypisać, a później pomogę ci się spakować.
T: Ok. Jeszcze raz dziękuję. - Pierwszy raz czułaś się tak przy nowo poznanej osobie. Gdy tylko cię dotykał robiło ci się ciepło i miałaś motylki w brzuchu. - Może się zakochałam ? Nie. [T.I] ogarnij się. - Gdy ty biłaś się z myślami, Liam zdążył spakować twoje rzeczy.
T: Poczekaj. Daj mi to.
Li: Nie. To jest ciężkie, a ty jesteś osłabiona. - Wyszliście ze szpitala. Wiedliście to czarnego BMW i odjechaliście. Całą drogę przemilczaliście. Nareszcie dojechaliście do ich domu. Byłaś w szoku.
T: Liam to jest wasz dom !?
Li: Tak, a co ? Nie podoba ci się ?
T: Jeszcze się pytasz ? Jest...jest świetny.
Li: Dzięki - zaparkowaliście i weszliście do domu. - Chłopaki! - słychać było śmiechy i tupot stóp. Na dole pojawiło się czterech ,,mężczyzn". Bałaś się , ze oczy wyjdą ci z orbit.
H: Cześć jestem Harry, ale możesz mówić Bóg Sexu - wypalił , a Liam trzepnął go w tył głowy. - Ał ! Za co to było ? - a Payne wysłał mu tylko znaczące spojrzenie.
T: Dzięki , ale chyba wolę Harry.
Li: [T.I] to Hazzę już chyba znasz. Przedstawię ci resztę. Od lewej: Louis , Niall...
Z: A ja!? - Dało się usłyszeć krzyk i do salonu wszedł mulat.
Li: O tobie się nie da zapomnieć. No i oczywiście Zayn.
R: Cześć.
T: Hej - powiedziałaś zmieszana.
N: Fajnie , że przyszłaś , bo nie wiedzieliśmy co robić. Może coś zaproponujesz ? - spytał głodomorek.
T: Nie wiem...maraton filmowy ?
R: Tak !
L: To jaki film ? - powiedział Louis szukając w szafce z filmami.
T: Macie ,,LOL"
Z: Pewnie. Przecież to kultowy film - oznajmił Zayn , jakby to było coś oczywistego.Włączyliście film. Jednak nie dało się oglądać , bo albo Louis kłócił się z Harrym , albo Niall bardzo głośno chrupał popcorn.
H: Nudnawo się robi...gramy w butelkę ? - zaproponował loczek.
R: Nom - odpowiedzieliśmy
Wszyscy usiedliśmy w kółku. W końcu wypadło na Liasia
Z: Pytanie czy wyzwanie ?
Li: Wyzwanie.
Z: Pocałuj [T.I.] - myślałam , że Liam zaraz zabije go wzrokiem. Po chwili usiadł przede mną. Nagle poczułam jego malinowe usta. Miał to być zwykły całus , ale przerodził się w namiętny pocałunek. Gdy zabrakło na powietrza niechętnie odsunęłam się od niego.
Li: Przepraszam [T.I.] , ale kiedy tylko cię ujrzałem poczułem, że jesteś kimś wyjątkowym. Wiem, pewnie powiesz, że jest za wcześnie, ale kocham cię i chciałbym...
T: Oj zamknij się Payne - I zamknęłam jego usta pocałunkiem. W tle słychać było gwizdy i wiwaty NASZYCH przyjaciół.
Harry Bóg sexu xdd umarłam ;D
OdpowiedzUsuńNo cóż...moja chora wyobraźnia daje o sobie znać :P
UsuńTak Ulka ale masz schizy :-PP
UsuńHazza- Bóg sexu? Nieźle! Ulka, Paula ma racje masz WIELKIE schizy! Ale imagin zajebisty i czekam na kolejne z podobnymi schizami Uli i Pauli ;)
UsuńHazza bóg sexu :DDD zajebisty~crazy mofoss
OdpowiedzUsuń