niedziela, 29 grudnia 2013

INFO!

Mam do was prośbę, moja kuzynka założyła sobie stronkę na Facebooku i strasznie was proszę żebyście ją lajkneły, choćby dla tego że pomagam jej ją prowadzić https://www.facebook.com/pieciuidiotowktorychkocham?ref=hl.
I jeszcze jedna rzecz mojemu koledze przydarzył się wypadek. Ma złamany nos i prawą rękę, rozcięta wargę, obdarcie na szyi i krwiaka na czole.Leży w szpitalu. Martwię się o niego, więc pomóżcie mi i zapalmy razem wirtualne świece.
Filip szybkiego powrotu do zdrowia! [*]

Paula

czwartek, 26 grudnia 2013

Imagin o Liamie #9

Cześć :) Jestem druga adminką tego bloga. Pomagam Paulinie. Nie wiem czy spodoba wam się mój imagin , ponieważ jest on pierwszy. Mam na imię Urszula.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Minuty, sekundy - dzielą od rozpoczęcia koncertu. Koncertu , na który czekałaś. Koncertu zespołu , który uratował twoje życie. Już się zaczęło. Weszli na scenę. Pierwszy raz zobaczyłaś ich twarze na żywo. Przez cały koncert brunet o pięknych piwnych oczach , ci się przyglądał. Czasami czułaś jak znienawidzony przez ciebie rumieniec , wkrada się na twoją bladą twarz. Koniec koncertu. Przy wyjściu zadzwonił telefon. On zmienił wszystko.
Pobiegłaś w nieznanym kierunku. To był jakiś korytarz. Słone krople same sączyły się z twoich błękitnych oczu. Z torby wyjęłaś swoją dawną przyjaciółkę - żyletkę. Przycisnęłaś do skóry nadgarstka raz , drugi , piąty , dziewiąty. Byle tylko uśmierzyć ból psychiczny. Nagle poczułaś , że odpływasz. Obraz stał się jeszcze bardziej rozmazany niż był. W końcu zasnęłaś.
Obudziłaś się w znajomym ci miejscu. Tak - szpital. Obok ciebie spał słodki brunet. Ten brunet , który przyglądał się tobie podczas koncertu. Podniosłaś rękę i musnęłaś palami po jego policzku. On po poczuciu twojego dotyku momentalnie obudził się. Dało się zauważyć w jego oczach ulgę i nadzieję.
T: Czemu tu jestem ? - spytałaś zachrypniętym głosem.
Li: Żyletka ehh...jakby to powiedzieć...uszkodziłaś żyłę...i dlatego tu jesteś. A pro po jestem Liam.
T: [T.I] , ale nie musiałeś się przedstawiać. Wiem jak się nazywasz.
Li: Wiem , ale na wszelki wypadek lepiej się przedstawić. - powiedział i posłał ci czarujący uśmiech.
T: Ile tu jestem ?
Li: Tydzień - powiedział bez zamyślenia.
T: Tydzień ?! No to mam przerąbane.
Li: Czemu ?
T: Rodzice mnie zabiją....chociaż mają teraz większy problem niż ja. - przypomniałaś sobie TEN telefon.
***
T: Hej mamo.
[I.T.M.]: Kochanie mam dla ciebie złą wiadomość.
T: Mamo , czy ty płaczesz ?
[I.T.M]: [I.T.S] potrącił samochód. Ona...
T: Nie ! Błagam , powiedz , że to nieprawda !
[I.T.M]: Niestety. Twoja mała siostrzyczka nie żyje. - i przerwało połączenie.
***
Na to wspomnienie znowu zaczęłaś płakać. Liam zauważając to, podszedł do ciebie i przytulił do piersi. Przez cienki materiał koszulki dało się poczuć jego dobrze zbudowane ciało. 
Li: Cichutko , spokojnie. Dziś cię wypisują. Jak chcesz możesz pomieszkać razem ze mną i bandą debili, znaczy moimi przyjaciółmi.- zachichotałaś, ale wiedziałaś, że nie możesz. 
T: Nie chcę wam przeszkadzać.
Li: Zwariowałaś ? Oni się ucieszą z każdej nowo poznanej osoby. A w szczególności takiej pięknej dziewczyny jak ty. - poczułaś, że twoje policzki przybrały kolor purpury.
T: No dobrze , ale rodzice...
Li: O nic się nie martw. Znalazłem w twoim telefonie numer do twoich rodziców i poinformowałem ich, że jesteś bezpieczna i przenocujesz u nas kilka dni.
T: I zgodzili się ?!
Li: Na samym początku nie, ale powiedziałem jak się nazywam i poprosiłem , żeby wpisali moje imię i nazwisko w Google. No i się zgodzili.
T: Hahaha jesteś niezwykły. Dziękuję ci.
Li: Nie ma za co. Dobra idę cię wypisać, a później pomogę ci się spakować. 
T: Ok. Jeszcze raz dziękuję. - Pierwszy raz czułaś się tak przy nowo poznanej osobie. Gdy tylko cię dotykał robiło ci się ciepło i miałaś motylki w brzuchu. - Może się zakochałam ? Nie. [T.I] ogarnij się. - Gdy ty biłaś się z myślami, Liam zdążył spakować twoje rzeczy.
T: Poczekaj. Daj mi to.
Li: Nie. To jest ciężkie, a ty jesteś osłabiona. - Wyszliście ze szpitala. Wiedliście to czarnego BMW i odjechaliście. Całą drogę przemilczaliście. Nareszcie dojechaliście do ich domu. Byłaś w szoku.
T: Liam to jest wasz dom !?
Li: Tak, a co ? Nie podoba ci się ? 
T: Jeszcze się pytasz ? Jest...jest świetny.
Li: Dzięki - zaparkowaliście i weszliście do domu. - Chłopaki! - słychać było śmiechy i tupot stóp. Na dole pojawiło się czterech ,,mężczyzn". Bałaś się , ze oczy wyjdą ci z orbit. 
H: Cześć jestem Harry, ale możesz mówić Bóg Sexu - wypalił , a Liam trzepnął go w tył głowy. -  Ał ! Za co to było ? - a Payne wysłał mu tylko znaczące spojrzenie.
T: Dzięki , ale chyba wolę Harry.
Li: [T.I] to Hazzę już chyba znasz. Przedstawię ci resztę. Od lewej: Louis , Niall...
Z: A ja!? - Dało się usłyszeć krzyk i do salonu wszedł mulat.
Li: O tobie się nie da zapomnieć. No i oczywiście Zayn. 
R: Cześć.
T: Hej - powiedziałaś zmieszana.
N: Fajnie , że przyszłaś , bo nie wiedzieliśmy co robić. Może coś zaproponujesz ? - spytał głodomorek.
T: Nie wiem...maraton filmowy ?
R: Tak !
L: To jaki film ? - powiedział Louis szukając w szafce z filmami.
T: Macie ,,LOL"
Z: Pewnie. Przecież to kultowy film - oznajmił Zayn , jakby to było coś oczywistego.Włączyliście film. Jednak nie dało się oglądać , bo albo Louis kłócił się z Harrym , albo Niall bardzo głośno chrupał popcorn.
H: Nudnawo się robi...gramy w butelkę ? - zaproponował loczek. 
R: Nom - odpowiedzieliśmy
Wszyscy usiedliśmy w kółku. W końcu wypadło na Liasia
Z: Pytanie czy wyzwanie ?
Li: Wyzwanie.
Z: Pocałuj [T.I.] - myślałam , że Liam zaraz zabije go wzrokiem. Po chwili usiadł przede mną. Nagle poczułam jego malinowe usta. Miał to być zwykły całus , ale przerodził się w namiętny pocałunek. Gdy zabrakło na powietrza niechętnie odsunęłam się od niego. 
Li: Przepraszam [T.I.] , ale kiedy tylko cię ujrzałem poczułem, że jesteś kimś wyjątkowym. Wiem, pewnie powiesz, że jest za wcześnie, ale kocham cię i chciałbym...
T: Oj zamknij się Payne - I zamknęłam jego usta pocałunkiem. W tle słychać było gwizdy i wiwaty NASZYCH przyjaciół. 



wtorek, 24 grudnia 2013

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

Życzę wszystkim Directionerką wesołych świąt! 
Żebyście spotkały One Direction!
I żeby wam smakowały ciasta na Wigilii!
Żebyście się objadały smakołykami i nie tyły!
I żebyście się nie zamartwiały!
Żebyście się cały czas uśmiechały!
I żebyście cały czas kochały 1D!
I żebyście cały czas czytały tego bloga :-P

Wesołych Świąt!!!

                     Wasza Kochana 

Adminka Paula









 

Imagin Świąteczny o Louisie #8

Imagin Świąteczny, bo dzisiaj jest Wigilia, a z Louisem dlatego, że wtedy są jego urodziny. Taki pisany na szybkiego, bo wczoraj się skapnęłam i zaczęłam go pisać. Co do trzeciej części imagina z Lou pojawi się jak tylko znajdę chwilkę czasu, obiecuję. Jeszcze raz was proszę KOMENTUJCIE! Wesołych Świąt wam wszystkim i 100 lat dla Louisa!!!






--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jutro Wigilia. Tak jak co roku mam zamiar jechać do chłopaków. A tymi chłopakami, rzecz jasna, są Liam, Harry, Niall, Zayn i mój Lou. Louis był moim chłopakiem. Poznaliśmy się na jednym z wywiadów w którym byłam reporterką. Szybko się zaprzyjaźniliśmy. Po miesiącu znajomości z Louisem zaczęliśmy ze sobą chodzić. Kochaliśmy się, fanki mnie akceptują, więc nie ma się czym martwić. Moje największe zmartwienie na chwilę obecną brzmiało: "Co kupić chłopakom na święta?". Ubrałam się i poszłam do sklepu. Z Hazzą, Zaynem, Liamem i Niallerem poszło szybko, najdłużej zastanawiałam się nad Louisem. W końcu poszłam do jubilera i zamówiłam srebrny zegarek ze złotymi literami na tarczy: "[T.I.] & Louis Forever". Musiałam pójść jutro po jego odbiór. Wskoczyłam jeszcze po papier ozdobny i wstążki. Weszłam jeszcze do supermarketu po parę niezbędnych rzeczy, takich jak nutella w razie nieoczekiwanych odwiedzin Nialla. Kiedy nabyłam wszystkie te niezbędniki już bez zatrzymywania się wróciłam do domu.
Spojrzałam na zegarek. Była 18:00. Nie byłam nigdzie zaproszona, ani z nikim umówiona, więc postanowiłam wziąć prysznic kąpiel. 
Wyszłam z wanny i wytarłam mokre ciało ręcznikiem. Szybko wskoczyłam w piżamkę, poszłam jeszcze do salonu po laptop i pobiegłam do sypialni. Rzuciłam się a łóżko, przykryłam się kołdrą pod sam nos i położyłam laptop na kolanach. Weszłam na TT. Już miałam składać Louisowi życzenia, ale powstrzymałam się. Postanowiłam złożyć mu je jutro.
Zastanawiałam się czy dobrze dobrałam chłopakom prezenty. Harremu kupiłam pluszaka-kotka i czarne bokserki z napisem "Właściciel tych bokserek ma dużego i jest sexy", Zaynowi jak to Zaynowi usterko ze złotą ramką i koszulkę z napisem "Zap!". Niallowi karty rabatowe do Nados, McDonalda i KFC oraz poduszkę w kształcie hamburgera, Liamowi kubek z napisem "Najlepsza niańka na świecie" i płytę DVD ze wszystkimi trzema częściami "Toys Story", a Louisowi jak wcześniej wspominałam zegarek, tuzin marchewek z zieloną kokardą i koszulkę w poziome paski. Jemu kupiłam trochę więcej, bo on dostaje prezent z dwóch okazji, urodziny i święta. Myślę, że chłopcy będę zadowoleni. Ciekawe co ja dostanę. Od Louisa.
Oczy zaczęły mi się schodzić więc wyłączyłam laptopa. Już miałam iść spać kiedy przyszedł mi SMS. Na wyświetlaczu pojawił się Lou. Wcisnęłam kopertkę aby odczytać wiadomość. "Dobranoc Księżniczko, Kocham Cię"  Louis <333. Uśmiechnęłam się mimowolnie. I zmorzył mnie sen.
Obudziłam się dość późno, bo o 13:00. Zeszłam do kuchni, zjadłam śniadanie i poszłam się umyć. Potem ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam się za pakowanie prezentów, ale nagle przypomniało mi się o zegarku dla Louisa. Wyskoczyłam szybko z domu i pognałam do jubilera. wbiegłam do pomieszczenia. Ledwie zdążyłam przed zamknięciem. Wzięłam zegarek i zapłaciłam za niego. Dopiero teraz zauważyłam, że wszyscy ludzie w środku patrzą się na mnie jak na wariatkę. Nagle dotarło do mnie że wyszłam na dwór w środku zimy w samej bluzce, dobrze, że chociaż buty założyłam. Znowu w biegu wróciłam do domu. I teraz już na serio wzięłam się za pakowanie prezentów. Louis miał papier w marchewki, Niall w czekoladki, Liam w misie, Harry w kotki, a Zayn w lusterka. Zawiązałam wstążki i wszystko było gotowe. Poszłam jeszcze do salonu gdzie miałam schowane kupione wcześniej prezenty dla Perrie i Danielle. Jednej kupiłam kolczyki a drugiej bransoletkę. Były już zapakowane więc wzięłam się za siebie bo była już 15:00, a o 16:00 miałam być u chłopaków. Wzięłam szybki, naprawdę szybki prysznic. Wysuszyłam włosy. Potem makijaż i ubiór. Uhhhh. Wzięłam prezenty i zadzwoniłam po taksówkę. Pod domem chłopaków byłam o 15:50. I tak nie źle. Otworzył mi Liam.
L: Hej [T.I.].
T: Hej
L: Wejdź.
Chłopaki rzucili się na mnie, ale nigdzie nie widziałam Louisa. 
L: Chłopaki zostawcie ją, ona jest moja - usłyszałam ten dźwięczny głos. Chłopaki odsunęli się ode mnie i zobaczyłam go. Stał w pomarańczowym sweterku i czerwonych rurkach. Rzuciłam na ziemie prezenty i podbiegłam go niego, zarzuciłam mu ręce na szyję i przewróciliśmy się. Nie przeszkadzało nam to całowaliśmy się namiętnie, tocząc po dywanie.Kiedy zabrakło nam tchu wstaliśmy i zobaczyliśmy klaskających chłopaków oraz Dan i Pez, które najwyraźniej przyszły w trakcie. Każda przytulona do swojego chłopaka. Lekko się zarumieniłam, ale Lou stał koło mnie więc nie miałam powodów. 
Chłopaki od razu doskoczyli do prezentów. Nawet nie złożyłam im życzeń sami wyciągnęli swoje paczki.
H: Ten napis nie kłamie, dzięki [T.I.].
L: Najlepsza niańka na świecie!? Wiesz co?
T: No to prawda.
N: Gratuluje [T.I.] połączyłaś moje dwie ulubione rzeczy jedzenie i spanie!
Z: Zajebista koszulka! Kolejne lusterko, chyba salon otworzę.
P: Świetne kolczyki. Dzięki kochana.
D: Ale fajna bransoletka. Jest boska.
Teraz nadeszła chwila prawdy. Spojrzałam na Louisa. Stał osłupiały, a potem zaczął się histerycznie śmiać. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
T: Z czego się śmiejesz?
L: Patrz - podeszłam do niego i zobaczyłam... Zegarek? Był taki jak ten ode mnie dla Louisa z taką różnicą, że jego był męski, a mój damski. Zaczęłam się śmiać. Lou założył mi zegarek na rękę. Był śliczny.
L: Wszystkiego najlepszego! - szepnął mi do ucha.
Wyjął z pudełka marchewki i zaczął je jeść. Cały on. Ja dostałam od Zayna zestaw kosmetyków, od Nialla kolczyki w kształcie truskawek, od Liama srebrny naszyjnik, od Harrego skąpą czerwono - czarną koronkową bieliznę (żebyście widzieli minę Louisa jak ją z pudełka wyjęłam). A od mojego Lou dostałam oprócz zegarka marchewki, śliczną czerwoną sukienkę i... kolejny komplet bielizny, tym razem niebieskiej, ale jeszcze skromniejszy niż ten od Harrego.
L: Kochanie idź się przebrać, proszę.
T: Jasne skarbie.
L: Ale bieliznę też zmień. Tylko załóż tą ode mnie nie od Hazzy, dobrze?
T: Dobrze - cmoknęłam go w policzek i poszłam do jego pokoju i założyłam prezenty. Wyglądałam naprawdę ślicznie w lekkiej czerwonej sukience. Zeszłam na dół i usłyszałam winszowanie Harrego. Uśmiechnęłam się. Myślałam, że Louis zabije Loczka wzrokiem. Podeszłam do niego.
T: Zazdrośnik.
L: Mam o co być zazdrosny.
T: Nieprawda
L: Prawda i obiecuję ci kotku, że jeszcze dzisiaj tak sukienka będzie leżeć na podłodze.
Potem bawiliśmy się z przerwami na jedzenie o które prosił Nialler. Było bardzo fajnie. Ubraliśmy choinkę, ale okazało się, że choinki nie ma więc ubraliśmy Louisa - choinkę. Ogólnie było bardzo fajnie. Potem miałyśmy z dziewczynami już iść, ale chłopaki zaproponowali, żebyśmy spały u nich. Zgodziłyśmy się . Było późno więc wszyscy rozeszliśmy się do pokoi. Louis nie kłamał i dotrzymał obietnicy.