piątek, 25 kwietnia 2014

Fanfiction !!!

Założyłam fanfiction z Niallem. Będę go prowadzić z Paulą. Tu macie link .  Zachęcam do zaglądania , czytania i komentowania :)
Ula ;)

sobota, 19 kwietnia 2014

Wesołych Świąt!!!

Z okazji Wielkanocy 

życzymy wam

smacznego jajka,

mokrego dyngusa

I spotkania w przyszłości

chłopaków z 1D!!!!



P.S.: Nabijanie rekordu wyświetleń nadal trwa więc dajmy z siebie wszystko!!!





piątek, 18 kwietnia 2014

One Direction - You & I !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!
Jest już teledysk!! Kto jeszcze nie oglądał to macie tu filmik!! Musimy pobić rekord!!!

P.S.: Licznik jest już rozwalony :3
~Paula





wtorek, 15 kwietnia 2014

Imagin z Louisem #17

Hej! :D Znalazłam chwilkę czasu i na szybkiego napisałam ten imagin. Ostrzegam będzie smutny.Nawet bardzo smutny. I proszę was komentujcie!!!

~Paula

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Louis, błagam cię zostań - powiedziałam stojąc w drzwiach sypialni i  bezradnie patrząc jak pakuje swoje ubrania do walizek - Louis, proszę!
Pozostawał obojętny ma moje prośby, ma moje łzy, na mój krzyk. Ze spokojem pakował idealnie poskładane w kostkę ubrania. Zbiegłam do kuchni siadając na parapecie okna. Wybuchłam kolejną falą płaczu. Odchodziłeś i miałeś już nigdy nie wrócić. Straciłam cię już na zawsze. Poczułam twój ciepły oddech na szyi. Odwróciłam się w twoją stronę. Wyraz twojej twarzy pozostawał niewzruszony.
- [T.I.]...
- Idź już! - powiedziałam to wbrew sobie. 
Pragnęłam żebyś został. Ale było za późno. Wyszedłeś pospiesznie z naszego domu, który teraz należał tylko do mnie. Zostawiłeś mnie tam płaczącą, ze złamanym sercem.


***

Minęły dwa dni odkąd cię nie ma. Nie mogę się pozbierać. Wzięłam urlop w pracy i zastanawiałam się czy się nie zwolnić. Odchodząc zabrałeś ze sobą moje serce bez którego nie mogłam długo żyć. Byłam wrakiem człowieka. Nie jadłam, nie piłam, nie spałam. Praktycznie nie wstawałam z łóżka. Nie miałam po co. Bez ciebie nic nie miało już sensu.

***

Czas spędzony bez ciebie to udręka. Na pewno straciłam wiele kilogramów, ale to się teraz nie liczyło. Nie odczytywałam wiadomości i odrzucałam wszystkie połączenia, nawet te od ciebie. Dlaczego? Bo nie przynosiły mi one szczęścia. Pisałeś je z litości nade mną, a nie z miłości. I to bolało najbardziej. Żyłam ze świadomością, że ty jesteś teraz pewnie szczęśliwy, a ja powoli staję się cieniem, bezowocnie szukającym sensu swojego istnienia.

***

Cieszę się, że mnie teraz nie widzisz. Potargane włosy i rozmyty przez łzy makijaż. Oto do czego doprowadziłeś. Czuję, że umieram. Jezus wytrzymał bez jedzenia 40 dni. Ja po 15 nie mogę dać sobie już rady. Wszystko jest jasne. Nie umieram przez brak pożywienia. Umieram z miłości. Tej głupiej, cholernej miłości do ciebie. Czytam w gazecie o twoim kolejnym romansie. Moje serce rozpryskuje się na miliony kawałeczków, które tylko ty jesteś w stanie połączyć na nowo w jedną całość. 

***

Ktoś by pomyślał, że to co robię i sposób w jaki się zachowuję są absurdalne. Ale dla mnie to nie jest wcale absurd. Nie można ułożyć sobie życia, kiedy brakuje osoby dzięki której chcesz nadal robić to co robisz. Która zawsze cię wspiera i podnosi na duchu. A mi, właśnie teraz brakuje tej osoby. Ciebie. Mojego sensu istnienia. Ale wiem, że ty nie wrócisz. Już nigdy.

***

Postanowiłam to skończyć. Wyjęłam z szafki przy łóżku żyletkę. W skupieniu patrzyłam jak z poziomych linii powoli sączy się czerwona ciecz. Usłyszałam trzask drzwi. Wbiegłeś do mojej sypialni. Ze strachem na twarzy podbiegłeś do mnie. Chwyciłeś za telefon i zadzwoniłeś po karetkę.
- [T.I.] wszystko będzie dobrze! Proszę cię nie opuszczaj mnie! - krzyczał. Zaczęłam widzieć mroczki przed oczami. Wiedziałam, że nie zdążą mnie uratować. To był koniec. Zobaczyłam łzy spływające swobodnie po jego policzkach.
- [T.I.] jak ja mogłem cię zostawić?! Jestem pieprzonym idiotą! - przeklinał się. Zaczęłam żałować tego wszystkiego. Nie chciałam teraz umierać. Nie kiedy on wrócił. Ale było już za późno. Zdążyłam jedynie wychrypieć:
- Kocham Cię, Louis. - i straciłam przytomność. Nie obudziłam się już nigdy więcej. Rozdzieliła nas śmierć. Ale już wkrótce znów mieliśmy się zobaczyć. I pozostać razem na wieki...







piątek, 11 kwietnia 2014

Imagin z Zaynem #16

Ten imagin będzie mnie dramatyczny i smutny od pozostałych :P Przepraszam jeśli uraziłam Zerrie Shippers i Mixers. Umówmy się: 5 komentarzy = imagin
Ula
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
[T.I.]: Louis !! Wiem , że jesteś piękny i musisz o to bardzo dbać , ale już są !
L: Idę , spokojnie - Matko , jak on mnie denerwuje. Czy muszę mieć tak wkurzającego brata ? Właśnie wybieramy się z Louisem , jego przyjaciółmi i ich dziewczynami na plaże. Strasznie mi zależy  , żeby dobrze wypaść , ponieważ będzie Zayn. Słyszałam , że Perrie z nim zerwała. Po części jest mi go żal , a z drugiej strony mam nadzieje na większe zainteresowanie Zayna moją osobą. Wreszcie kiedy pan ,,Podziwiajcie moją wypukłą dupę" raczył zejść , zabraliśmy wszystko , zakluczyliśmy drzwi i udaliśmy się do wana , w którym , jak sądzę , wszyscy już byli.

L: Przepraszamy , że tak długo musieliście czekać. [T.I.] w ogóle nie mogła się zebrać. - no to przegiął.
[T.I.]: Hahaha tak to moja wina. A ty nie stałeś przed lustrem z dwoma parami kąpielówek i nie gadałeś do siebie ,, No i , które cię bardziej uwydatnią tyłeczku , co ? " - wszyscy zaczęli się śmiać , a Tommo był czerwony ze wściekłości.
Li: Wyluzuj , Lou. Ciesz się , Eleanor z dziewczynami są na plaży.
N: Co nie oznacza , że im o tym nie powiemy...Ałłć !! Za co ? - złapał się za tył głowy. Sądzę , że Lou mu przyłożył.
[T.I.]: Louis ! Nie bij naszego , kochanego Nialla ! - podeszłam do blondyna i go przytuliłam , a ten schował głowę w zagłębienie mojej szyi. Wszyscy byli czerwoni ze śmiechu.
Z: Może wreszcie odpalimy ? - powiedział z irytacją i grymasem na twarzy.
H: Okej - Hazz włączył silnik i ruszyliśmy z podjazdu. Harry prowadził , na miejscu pasażera siedział Liam , a z tyłu Louis , Zayn , ja i Niall. Czyli podsumowując - siedziałam między Zaynem , a Niallem. Całą drogę śpiewaliśmy piosenki ( znaczy oni śpiewali , bo ja śpiewam jak stary mors ) , opowiadaliśmy kawały i głupie historyjki. Nawet nie zauważyłam jak byliśmy na miejscu. Przywitały nas Eleanor i Sophia - ale w szczególności swoich chłopaków.
H: [T.I.] tylko ty mi zostałaś ! - i mnie przytlił.
N: Spadaj ! [T.I] jest moja , praawda ? - zrobił słodkie oczka , choć wie , że mnie to nie rusza.
[T.I.]: Jestem niczyja - wzięłam El i Soph pod rękę - a teraz sory chłopaki idziemy pogadać o DAMSKICH sprawach. - tak na serio nie chciałam wysłuchiwać kłótni tych dwóch debili i patrzeć na Niego.

Poszłyśmy do koca , który przygotowały dziewczyny tylko dla nas. Sophia i  El już w bikini  , tylko ja nie chciałam go pokazać.
S: No proszę.
[T.I.]: Nie , wstydzę się.
E: Niby czego ? No weź ! Przecież masz świetną figurę ! Chłopaki to będą szczeny zbierać.
[T.I.]: Dobra ! Ale umęczycie - zdjęłam ciuchy, które miałam na sobie , a pozostawiłam tylko mój strój kąpielowy kupiony specjalnie na tą okazje. Gdy ci idioci wreszcie przyszli ciągle szturchając się doznali szoku.
H: Wow [T.I.] czemu ja nic nie wiedziałem o tym stroju ?
L: Bo gdybyś wiedział to już byś nie żył - uprzedził mnie mój brat.
E: A może przestaniecie się na nią bezczelnie lampić i pójdziemy popływać ?  - Ja tylko powiedziałam do niej niesłyszalne ,,Dziękuje" , a ona odpowiedziała mi uśmiechem. Taka fajna i ładna dziewczyna musiała sobie wybrać takiego matoła jak mój brat ? Chyba do końca życia tego nie zrozumiem.
Z: Masz rację. - czemu się tak dziwnie zachowuje ? Jest małomówny i trochę jakby naburmuszony. Martwię się o  niego.
Weszłam do wody i popłynęłam na większą głębokość. Od zawsze lubiłam pluskać się za dużej głębokości. Wszyscy pływali oprócz mulata ,  no bo przecież boi się wody. Nagle złapał mnie skurcz w łydce. Zaczęłam się topić. Nie mogłam złapać powietrza.
[T.I.]: Pomocy ! Pomocy ! - Malik momentalnie podniósł się z piasku i wskoczył do wody. Obraz zaczynał mi się zamazywać. W końcu nic nie widziałam.

***

Boże , ale boli mnie noga. Zaczynałam powoli otwierać powieki i pierwszy rzucił mi się w oczy Zayn pochylony nade mną.
Z: Nic ci nie jest ? Jak dobrze , że się obudziłaś - z jego twarzy wyczytałam ulgę , nadzieję i miłość...? Nie chyba mi się przewidziało.
L: Żyjesz , Jezu myślałem , że się nie obudzisz. Mama by mnie zabiła.
[T.I.]: Żyje , żyje , ale Zayn ty podobno boisz się wody. To jakim cudem mnie uratowałeś ?
Li: To może zostawimy was samych...

[T.I.]: Dobra zostaliśmy sami. Powiesz mi wreszcie ? - zamiast odpowiedzieć wpił się w moje wargi. Byłam w szoku , ale odwzajemniłam. Całował tak czule jakby bał się , że coś mi zrobi. Po dłuższej chwili niechętnie się ode mnie odsunął.
Z: Bo się w tobie zakochałem odkąd Louis pierwszy raz nam cię przedstawił. Cały czas.
[T.I.]: A Perrie ? - wypaliłam zanim ugryzłam się w język.
Z: Modest wymyślił ten cały związek i rozstanie , żeby Little Mix było bardziej popularne.
[T.I.]: Też muszę ci coś powiedzieć...
Z: Co ?
[T.I.]: Też się w tobie zakochałam. - Nagle usłyszeliśmy głos zza drzew.
L: Zayn zgadzam się na ten związek , ale jeśli skrzywdzisz moją małą , drobną , kochaną siostrzyczkę to nie będziesz mógł w przyszłości dzieci robić !!! - razem z MOIM chłopakiem wybuchliśmy śmiechem , a Boo Bear wychylił się zza drzewa i pogroził palcem.









poniedziałek, 31 marca 2014

Imagin z Harrym #15 cz.1

Hejka kochane! Trochę długo mnie nie było, bo miałam problemy z netem. Ale już wszystko działa (w końcu!). I utopiłam jeszcze telefon w wannie, ale to już inna historia :) Napisałam taki imagin z Hazzą mam nadzieję, że się spodoba i proszę po raz kolejny o KOMENTARZE.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Holmes Chapel. Miasteczko na drugim końcu świata. Mój nowy dom. Przeprowadziłam się tu z rodzicami z powodu ich pracy. Nie będę ukrywać, że nie podobało mi się tu, delikatnie ujmując. W szkole mam jedną, jedyną przyjaciółkę, a nauczyciele (jak chyba w każdej szkole) są do kitu. Przeprowadzka tutaj była dla mnie początkiem najgorszego horroru, ale nie do końca...


***

Kolejny dzień w szkole. Na korytarzu spotkałam się z [I.T.P.]. Nie rozmawiałyśmy zbyt długo, bo zaraz zadzwonił dzwonek i musiałyśmy iść na lekcje. Pierwsza była matematyka. Ten kto wymyślił ten przedmiot musiał mieć coś z głową. Dziwne, że nie zamknęli go w psychiatryku. Moja definicja matemetyki brzmiała: "przedmiot w którym nawet nie rozumiesz, czego nie rozumiesz". Po 45 minutach udręki zabrzmiał zbawienny dzwonek. Razem z [I.T.P.] podeszłyśmy do swoich szafek. Były obok siebie, więc ułatwiało nam to rozmowę.
- Boże [T.I.] muszę lecieć do humanistki umówić się na poprawę! - krzyknęła.
- Okej. A co? Znowu dostałaś pałę? - zgadłam, bo [I.T.P.] nie zbyt dobrze się uczyła.
- Nie. Tym razem dwóję z minusem, a to postęp! - oświadczyła dumna z siebie - Ale i tak musze iść na poprawę.
- No to leć. - odwróciła się i pobiegła w stronę klasy do polskiego. Zostałam sama. Wzięłam więc wszystkie książki potrzebne na kolejną lekcję, zamknęłam szafkę i ujrzałam uhahaną tważ Stylesa. Wystraszyłam się trochę, ale udało mi się szybko ogarnąć. Harry Styles najniebiezpieczniejsza osoba w szkole. Nęka mnie od jakiegoś czasu. Właściwie od mojego przyjazdu do Holmes Chapel. Wszyscy go znali i opowiadali o nim różne rzeczy. Na przykład, że jeździł kradzionym samochodem, brał udział w nielegalnych walkach, już nie wspominając co robił ze swoimi partnerkami. Był najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, jeśli nie w całym miasteczku, dlatego kiedy poprosił jakąś tapeciarę o chodzenie zgadzała się od razu. Oczywiście on nie traktował tego poważnie i zmieniał dziewczyny jak T-shirty. Codziennie inna. Może z wyjątkiem Rozalie, z nią chodził 2 dni, bo była chora i nie miał jak z nią zerwać. Ale poza nią... Żadna z tych silikonów mu jeszcze nie odmółwiła. Z jednym wyjątkiem. Mną. Byłam nowa w szkole i oczywiście Styles chciał mnie zaliczyć. Ale tu trafiła kosa na kamień. Odmuwiłam mu. Żebyście widziały jego twarz, myślałam, że zabije mnie wzrokiem. No i od tego czasu mnie nęka. 
- Kogo my tu mamy, pannę [T.N.] we własnej osobie. - zaśmiał się Harry, miałem ochotę mu przypierdolić.
- Odpierdol się, Styles! - palnęłam choć wiedziałam, że nie odpuści. To nie w jego stylu.
- A co jeśli nie chcę? - zapytał z figlarnym uśmieszkiem.
- To masz problem, bo ja chcę żebyś zostawił mnie w spokoju i zniknął! - prawie krzyczałam, jak on potrafił wkurwić.
- Z miłą chęcią - uśmiechnął się głupio - najbardziej chciałbym zniknąc pomiędzy twoimi udami. - podszedł kilka kroków bliżej i włożył mi ręce pod koszulkę, ale szybko je strzepnęłam.
- Debil! Idź sobie poobmacuj Rebece, a ode mnie się odwal! - byłam wściekła i miałam ku temu powody. Przegiął. 
Chłopak nie odpowiedział tylko złapał mnie za nadgarstki i przyparł do rzędu szafek. Był tak blisko, że czułam na szyji jego oddech. Zaczęłam się bać.
- Mam dla ciebie propozycję, umówisz się ze mną, a ja dam ci spokój. - szepnął mi do ucha delikatnie przygryzając jego płatek. Drgnęłam. Był tak niesamowicie pociągający.
- A co jeśli odmówię? - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się zwycięsko. Szybko tego pożałowałam, bo ręce Harrego zacisnęły się mocniej na moich nadgarstkach wywołując ból w tym miejscu. Pomimo, że próbowałam to ukryć syknęłam z bólu.
- Ał... - usłyszał to i zauważyłam cień uśmieszku na jego twarzy.
- To jak? Zgadzasz się? - zapytał ponownie, przycjskając mnie mocniej do szafki. Wygrał. Wiedział to. Ale w sumie to może nawet nie była taka zła propozycja.
- Jedno spotkanie i nic nie będzie nas łączyć? - zapytałam dla pewności.
- Tylko jedno - szepnął i po moim ciele przebiegł przyjemny dreszcz.
- Objecujesz?
- Objecuję.
- W takim razie niech ci będzie, zgadzam się - odpowiedziałam jakby od niechcenia. Poczułam ulgę i zobaczyłam, że zostawiła moje ręce w spokoju. Spojrzałam na nadgarstki, były mocno zaczerwienione. Idiota. I co on chciał tym osiągnąć. Wyższą reputację? I tak wszystkie laski na niego lecą, a chłopaki ubóstwiają.
- Świetnie. Przyjade po ciebie w sobotę o 18:00. - rzucił i już miał odchodzić, ale odwrócił się z powrotem w moją stronę i... pocałował mnie. Rozpłynęłam się kiedy jego miękkie wargi dotknęły moich. Potrzebowałam aż 20 sekund żeby wrócić do rzeczywistości i go odepchnąć. Zmierzyłam Harrego pytającym wzrokiem.
- To do soboty. - pożegnał się i posłał mi jeden ze swoich uroczych uśmiechów. Odwrócił się i zniknął w tłumie nastolatków, pozostawiając mnie w osłupieniu. 
Co to kurwa było?
Do końca dnia unikałam Stylesa jak ognia. Kiedy w końcu znalazłam się w domu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam myśleć czy dobrze zrobiłam. A jeśli wywiezie mnie gdzieś i zgwałci, albo zrobi ze mną jeszcze coś innego. Przecież może. Jest silniejszy, wyższy, niebezpieczniejszy, przystojniejszy, bardziej pociągający, o wiele bardziej seksowny...STOP! Boże o czym ja myślę?! Muszę sie ogarnąć. "Nie [T.I.] nie możesz się tak zamartwiać" - zganiłam się w myślach. Wszystko będzie dobrze. Wszystko...będzie...dobrze...


*sobota*

Jest godzina 16:30. Zaczęłam przygotowywania do wyjścia. Poszłam do łazienki i wzięłam 45-minutową kąpiel. Potem owinięta w sam ręcznik szybko pobiegłam do swojego pokoju. Włożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania i spryskałam się miętowymi perfumami. Uwielbiałam tem zapach. Kiedy zakładałam byty zadzwonił dzwonek. Harry przyjechał. Na chwiejących się nogach podeszłam do drzwi. Dobrze, że nie było rodziców w domu, bo za umawianie się ze Stylesem dostałabym szlaban na wychodzenie z domu do czasu mojej wyprowadzki. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam uhahaną twarz Harrego.
- Gotowa? - zapytał patrząc na mnie. Trochę odwlekłam odpowiedź, ponieważ na chwilę zatonęłam w zieleni jego tęczówek.
- Jasne - mam nadzieję, że nie usłyszał tej nutki słabości w moim głosie. Uśmiechnął się uwodzicielsko, tak, że zaczęłam mieć wątpliwości czy nadal stoje na ziemi. Ale...STOP! [T.I.] pamiętaj, że on tylko chcę cię uwieść, nie daj się zauroczyć tak jak wsztstkie przed tobą. Zobaczyłam, że Hary zmierza w stronę samochodu. Zamknęłam więc drzwi i podąrzyłam za nim. Kulturalnie otworzył mi drzwi o dstrony pasażera. Przez całą drogę próbował rozpocząć rozmowę, ale skutecznie go zbywałam.
- Wyglądasz na spiętą? Coś nie tak?
- Wszystko jest w porządku, z wyjątkiem tego, że jadę na randkę kradzionym samochodem z chłopakiem, którego prawie nie znam! Nie wcale nie jestem spięta... - wybuchłam, powiedziałam mu w twarz wszystko co o nim myślę. Zauważyłam coś jakby smutek na jego twarzy.
- Naprawdę wierzysz w te plotki? Jak mogłaś pomyśleć, że ukradłem samochód?! Dostałem go od ojca...- zrobiło mi się głupio. Miał rację. Byłam idiotką wierząc w to wszystko. Przecież to niemożliwe, żeby dzięwiętnastolatek ukradł auto. Był na mnie zły, widziałam to na jego twarzy. 
- Przepraszam, nie wiem jak mogłam w to uwierzyć. - spuściłam smętnie głowę.
- Właściwie to nie masz za co przepraszać - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Nie drążyliśmy dłużej tej kwestji, bo Harry zatrzymał się pod restauracją. Już miałam wysiadać, ale Styles mnie ubiegł i kulturalnie otworzył mi drzwi. 
- Sądzisz, że nie umiem sobie otworzyć drzwi?! - powiedziałam i zrobiłam minę obrażonego dziciaka. Harry uśmiechnął się, a ja znów na moment odpłynęłam. "[T.I.] ogarnij się, on nie traktuje tego spotkania poważnie i ty też tak tego nie traktuj!" - przywoływałam się do porządku. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsce przy stoliku. Zamówiliśmy potrawy i zajęliśmy sie rozmową, albo raczej Harry się nią zajął, bo ja udawałam, że w ogóle go nie słucham. Z każdym jego pytaniem, na które oczywiście nie usłyszał oczekiwanej odpowiedzi, był coraz bardziej zirytowany i wkurzony. W końcu nie wytrzymał.
- Co jest z tobą nie tak?! - krzyknął w końcu. Był wściekły, ale zachowałam spokój, nie mogłam teraz okazać słabości.
- Ze mną? Nic. Raczej, co z tobą jest nie tak?! - rzuciłam ciętą ripostę. Przyjęłam obojętny wyraz twarzy i próbowałam nie uledz jego przeszywającemu spojrzeniu.
- Przez całe to spotkanie nie odezwałaś się słowem! Z tego co mi wiadomo to miała być randka! - nadal krzyczał, widziałam złość w jego oczach. Musiałam go nieźle wkurwić. Na innych "randkach" dziewczyny pewnie cały czas gadały, a kiedy on mówił słuchały jak zaklęte. Ale nie ja.
- To miało być tylko głupie spotkanie! Nic nie znaczące ani dla mnie, ani tymbardziej dla ciebie! - nie wytrzymałam, wybiegłam z restauracji. Kiedy myślałam, że jestem w bezpiecznej odległości i zwolniłam trochę, Harry mnie dogonił i dosłownie przyparł do muru, a raczej ściany. Zaczęłam odczuwać strach. Jego krocze niebezpiecznie ocierało się o moją kobiecość. "No to po mnie - pomyślałam - zaraz mnie zgwałci albo coś w tym stylu". Ale nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego zauwarzyłam, że rysy Harrego łagodnieją. W końcu zaczął powoli przybliżać swoją twarz do mojej. Znów to zrobił. Pocałował mnie. Tym razem nie dałam się omamić. Odrwóciłam głowę chwilę po tym jak nasze usta się złączyły. Poczułam jak ręce Stylesa rozluźniają się dając moim nadgarstkom większą swobodę. Wykorzystalam to . Wyszarpałam się w jego uścisku i pobiegłam w stronę domu. Tym razem nie pobiegł za mną. Chociaż pewna część mnie chciała żeby to zrobił, żeby się odwrócił i spojrzał na mnie, jeszcze raz połączył nasze usta w jedność. Ta część przekonywała mnie, że powinnam wrócić. Do niego.

sobota, 29 marca 2014

Imagin z Niallem #14

Bardzo przepraszam za moje imaginy. Nie mam ostatnio weny. Proszę o komentowanie tylko szczere.
Ula
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już od 5 minut męczy mnie piosenka Katy Perry ,,Wide Awake" , którą ustawiłam sobie na budzik. A pro po , która godzina ? Podniosłam swoje zwłoki z łoża boleści , będące dziś wygodniejsze niż zazwyczaj. Dałam odetchnąć Katy i sprawdziłam jak bardzo zaspałam. 7:23 - nie jest źle...jeśli zdążę się wyszykować w ciągu pół godziny to uda mi się złapać autobus i nie spóźnić się do szkoły. Wyszłam z łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam ten zestaw  i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się i przebrałam we wcześniej wybrany strój. Wróciłam do pokoju , wzięłam torbę i szybko pomknęłam do drzwi wyjściowych. Niestety ktoś był szybszy i stanął mi na drodze.
M: O nie młoda damo ! A śniadanie ?
[T.I.]: Kupię sobie po drodze.
M: A skąd masz pieniądze ?
[T.I.]: Hmm nie wiem...z kieszonkowego ?
M: A no tak. To powodzenia - ucałowała mnie na do widzenia i wyszłam z domu. Jest ! Zdążyłam na autobus. Wsiadłam i od razu zachciałam wyjść. Super - Tom i jego przydupasy.
T: O patrzcie kto idzie ! Panna [T.I.] wieczna cnotka ! Weź kujonico nawet się publicznie nie pokazuj , bo tylko śmiech wywołujesz ! - powiedział ,a jego ,,banda" zaczęła rechotać. Gdybym miała inny charakter na pewno bym mu się odgryzła , ale nie mam więc jedynie przyśpieszyłam kroku i usiadłam na moim stałym miejscu. Próbowałam opanować łzy ,ale coś mi nie szło. Wyjęłam telefon , założyłam słuchawki i puściłam mój ulubiony album. W uszach już słyszałam pierwsze dźwięki mojej ulubionej piosenki. Zaczęłam się zastanawiać , czy by może nie uciec z lekcji. Jeśli Tom jeszcze raz mnie upokorzy to chyba nie wytrzymam. Po około 11 minutach byliśmy na miejscu - szkoła. Wychodząc z autobusu jakaś osoba mnie popchnęła i przewróciłam się. W tym momencie mój telefon znalazł się centralnie pod nogami Toma.
T: Ja nie mogę. Nie dość , że kujonica , grubas to jeszcze słucha jakiś pedałów ! Jak oni się zwą...łan gejrekszyn ? Łan erekszyn ? A no tak - łan dajrekszyn !!!
[T.I.]: Przestań ! - krzyknęłam ,a w oczach zbierały mi się łzy.
T: O to jednak umiesz mówić ? A co do tych pedałów to mam prawo tak mówić. BO TO PRAWDA - nie wytrzymałam. Pobiegłam przed siebie. Nic nie widziałam przez potok łez. Nagle na kogoś wbiegłam i skończyło się tym , że ten człowiek leżał na ziemi , a na nim. Ktoś szybko mnie ściągnął i postawił  na równe nogi , ale potem usłyszałam ciche ,,nie trzeba". Nie wiedziałam o co chodzi. Nadal słone krople spływały mi po policzkach.
[T.I.]: Przepraszam. Nie chciałam pana przewrócić - powiedziałam po woli się uspokajając.
N: Nic nie szkodzi , ale nie mów do mnie pan , bo czuję się staro. Jestem Niall - w tej chwili myślałam , że szczękę będę musiała zbierać z chodnika.
[T.I.]: Niall Ho..ho...horan ?
N: Tak to ja. Mam pytanie - czemu płaczesz ?
[T.I.]: A to nic takiego.
N: Gdyby to było ,,nic takiego" to prawdopodobnie nie wpadłabyś na mnie. Proszę nie płacz. Nie znoszę jak ktoś płaczę , bo czuję się winny - nagle jego mina zrobiła się smutna.
[T.I.]: Ale to długa historia , a ty jesteś pewnie zajęty...
N: Nie jestem zajęty. Jak chcesz możemy pójść do kawiarni za rogiem i wszystko mi opowiesz.
[T.I.]: Nie chcę cię zanudzać.
N: Nie będziesz. Wierz mi - czasem lepiej się komuś wygadać , a ja nie zawsze mam okazje wysłuchać jakie problemy mają nasi fani.
[T.I.]: No to ok - i poszliśmy. Weszliśmy do kawiarni i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Ja zamówiłam herbatę , a Niall szarlotkę i cafe late. I opowiedziałam mu wszystko. O Tomie , o problemach w domu , o bulimii spowodowanej ciągłymi docinkami w szkole i wyzywaniu od grubasów oraz o cięciu się , ponieważ nikt o tym nie wiedział oprócz rodziców , którzy nie raz musieli dzwonić po karetkę , gdy za mocno się pocięłam , ale nic sobie z tego nie robili. Kiedy skończyłam opowieść o moich problemach Horan miał nieciekawą minę.
N: nie wiedziałem , że wy tak cierpicie.
[T.I.]: Nie wszystkie mają takie problemy jak ja , ale lekko nie jest.
N: Nie miałem pojęcia... - w tym czasie zadzwonił do Niallera telefon. - Mamy pojechać do studia. Chwila znamy się już od 2 godzin , ja ja nadal nie znam twojego imienia.
[T.I.]: Mam na imię [T.I.]
N: Więc [T.I.] prosiłbym cię , żebyś przyszła na dzisiejszy koncert.
[T.I.]: Ale nie stać mnie na bilety.
N: Nic nie szkodzi - wyjął bilet z kieszeni - bardzo chciałbym , żebyś była na tym koncercie. Musze już iść do zobaczenia.
[T.I.]: Do zobaczenia - i poszedł. Byłam w szoku co się stało. Muszę wracać do domu.

Wieczorem

Jestem przy scenie. Koncert jest niesamowity. Bawię się najlepsze. Nagle chłopaki zaczęli nas uciszać. Niall wziął głos.
N: Kochani ! Dziś miałem niezwykłe spotkanie z jedną z was. Wbiegła na mnie po tym jak znajomi ze szkoły wyśmiewali się z niej. Była zrozpaczona. Gdy tylko się trochę uspokoiła opowiedziała mi o swoim życiu. Po tym co usłyszałem byłem w szoku. Nie wiedziałem , że nasi fanki mogą mieć takie problemy. Zmartwiłem się. Ta dziewczyna jest tu z wami , ale nie wywołam jej , ponieważ chciałbym powiedzieć o jej problemach. Miała bulimię przez jej znajomych , którzy wyzywali ją od świń , grubasów, itp. Cięła się i nie raz z tego powodu trafiła do szpitala , ale jej rodzina zbytnio się nią nie przejmowała. Była także poniżana w szkole. Nie myślcie , że nie obchodzicie nas ! Kochani , gdyby nie wy nie byłoby nas tu i teraz na tej scenie. Dlatego teraz zagramy naszą nową piosenkę. Ma tytuł ,,Diana" , ponieważ wszystkie jesteście naszymi księżniczkami - nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam ze szczęścia. Piosenka była cudowna , a Horan patrzył ciągle na mnie.

***

Moje życie się ustabilizowało. Wreszcie powiedziałam moim rodzicom co mi leżało na sercu. Opowiedziałam także dyrektorowi o Tomie. Teraz ma sprawę sądową za znęcanie psychiczne. Chodzę na terapię. Po koncercie spotkałam się Niallem , bo miałam bilet ze spotkaniem chłopców. Niall pomaga mi inaczej patrzeć na świat. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Chyba wreszcie mam szansę być szczęśliwa.