niedziela, 3 listopada 2013

Imagin o Louisie #7 cz.1

Sorki, że tak długo nie dodawałam, ale miałam 2 tygodnie zawalone sprawdzianami, noi ja sama prowadzę tego bloga. Teraz taki imagin z naszym Lou. Miał być w jednej części, ale stwierdziłam, że będzie za długi więc rozłożyłam go na 3 części. Dedykuję go mojej przyjaciółce Magdzie (tą i pozostałe części). Powstawał on w bardzo ciekawym miejscu, a mianowicie w mojej wannie :-D.
Mam nadzieję, że wam przypadnie on do gustu.
Jeśli ktoś chciałby dedyka to proszę o napisanie w komentarzu z kim ma on być i czy na być zwykły czy +18 i dla kogo ma być zadedykowany.
Proszę o KOMENTOWANIE. Miłego czytania!!!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Szłam właśnie do najlepszej kawiarenki w mieście. Umówiłam się tam z moimi przyjaciółkami. Byłam bogatą. nastolatką. Mój tata miał wytwórnie muzyczną i był bardzo wpływowym człowiekiem. Znał się z największymi sławami świata. Dzięki czemu ja zawsze miałam to co chciałam. Nosiłam ciuchy z najnowszych kolekcji od najlepszych projektantów i chodziłam do najlepszych (i najdroższych) galerii i drogerii. Miałam całą masę równie popularnych znajomych. Moje życie jest -naj. Czyli to po prostu bajka. 
Ale wracając do rzeczywistości. Weszłam do lokalu. Wszystkie moje koleżanki już tam były.
- Hej [T.I.]! - krzyknęły wszystkie równocześnie.
- Cześć - odpowiedziałam.
Rozpoczęłyśmy rozmowę. Gadałyśmy o wszystkim, aż w końcu doszłyśmy do tematu chłopców.
- Ally jak ci się układa z Mattem? - zapytałam - Nieźle.
- Patrzcie tam! - krzyknęła Jessie w stronę ulicy. Po chodniku szedł wysoki, przystojny brunet ze ślicznymi oczami. 
- To Louis Tomlinson z One Direction - oznajmiła.
Ale ciacho, aż chce się schrupać - zachwycała się Carly.
- Cóż kolejna gwiazdka - zaśmiałam się.
- Mówisz jakby zdobycie takiego chłopaka było takie banalne.
- Bo jest dajcie mi 3 tygodnie.
- Wow dziewczyno, szybka jesteś, spoko 3 tygodnie. 
- Ja  muszę już lecieć, powodzenia [T.I.]! - krzyknęła Ally i juz jej nie było.
- My też będziemy się zbierać
- To cześć! - odpowiedziałam im i udałam się w drogę powrotną to domu.
Ale się wkopałam. Musze rozkochać w sobie największą gwiazdę popu, z najbardziej popularnego boysbandu jaki chodził po ziemi. A przecież każdy wie, ze to jest praktycznie nie wykonalne. Teraz już za późno. Zrobię to . Nie wiem jak, ale uda mi się. Na pewno. Weszłam do domu. Było już późno, więc zmieniłam bieliznę, wskoczyłam w piżamę i poszłam się położyć na łóżko. Zakłopotanie związane z tym jak poderwać Louisa zaczęło powoli ustępować spokojowi i błogości snu. 


***

Rano obudził mnie... BUDZIK??? Cholera znowu zapomniałam go wyłączyć. Zapomniałam, że są wakacje. Zwlokłam się z łóżka jak co rano poszłam do łazienki, zjadłam śniadanie i wróciłam do pokoju. Chwyciłam laptopa i weszłam na pierwszy, lepszy serwis plotkarski. Powitał mnie nagłówek "One Direction wrócili do Londynu". No to, to ja już wiem. Potrzebowałam jakichś nowinek o nich, a konkretnie o nim. Wiedziałam, że aktualnie nie ma dziewczyny, co znacznie ułatwiało sprawę. Niestety nie znalazłam nic innego o nich oprócz tego, że Zayn żeni się z Perrie. Ale co mi to da? Otóż właśnie nic. Z trzaskiem zamknęłam urządzenie. Zastanawiałam się nad tym co musiałam zrobić. problemem nie było spowodowanie wielkiej miłości pomiędzy mną a Louisem. Problemem było znalezienie się w sytuacji w której mogłabym poznać Louisa. A tłum fanek stojących wokół niego na każdym kroku z pewnością mi tego nie ułatwi. Musiałam coś wymyślić.


***

Minęły dwa dni. I co? I Nic. Nie spotkałam go. A przecież nie pójdę do jego domu i nie powiem "Hej Louis, zostaniesz moim chłopakiem, bo założyłam się z koleżankami i nie chce przegrać". To będzie trudniejsze niż sie spodziewałam.
Póki co postanowiłam się trochę przewietrzyć. Założyłam buty, kurtkę i wyszłam do parku. Szłam powoli uliczką i rozgarniałam butami spadające z drzew liście. Nagle ktoś na mnie wpadł i wleciałam w kałużę. Był to niebieskooki brunet. Louis.
- Przepraszam, ta mi przykro, to moja wina.
- Nie szkodzi.
- Jestem Louis.
- A ja [T.I.].
- Co robisz sama w parku w taki dzień?
- Szukałam... Właściwie to tylko tak wyszłam.
- Słuchaj... dasz mi swój numer?
- Jasne - podyktowałam mu szereg liczb.
- A wiesz, dałabyś się zaprosić do kina, bo tak się składa, że mam dwa bilety i...
- Z przyjemnością.
- To super. Przyjadę po ciebie jutro o ósmej.
- Dobrze to cześć.
Umówiłam się na randkę z Louisem Tomlinsonem! Ja się głowiłam jak mam to niby zrobić, a wystarczyło wyjść do parku. No to pierwszy etap mam za sobą. Tylko w co ja się ubiorę. Boże [T.I.] co się z tobą dzieje. O-g-a-r-n-i-j s-i-ę. To tylko chłopak. A ty trzymasz chłopaków na dystans. On miał być tylko eksponatem w mojej mojej kolekcji złamanych chłopięcych serduszek. Właśnie nikim więcej...
Wróciłam do domu. Odłożyłam ubranie na wieszak i powróciłam do zajecia sprzed wyjścia. A mianowicie do czytania ploteczek. Poraził mnie olbrzymi nagłówek na stronie głównej. 

"Louis Tomlinson ma nową dziewczynę?"

"Piosenkarza widziano dzisiaj w parku późnym popołudniem. 
Lou spotkał się tam z pewną dziewczyną.
Obydwoje wydawali się być zadowoleni ze swojego towarzystwa.
Para umówiła się na randkę.
Kim jest tajemnicza piekność? Jak udało jej się podbić serce sławnego przystojniaka?
Będziemy was informować na bieżąco".

Wow, ci reporterzy są dosłownie wszędzie. Śledzą każdą gwiazdę na całym świecie (może nawet w kosmosie). Jak w ogóle można żyć z przekonaniem, że za tobą czai się co najmniej 5 dziennikarzy? Koszmar. Zamknęłam laptopa. I nagle uderzyła mnie taka myśl. Co będzie jeżeli będę chodzić z Louisem, będziemy szczęśliwi, ale fani mnie nie zaakceptują. Jeśli mkażde wejście np. na "Pudelka" będzie się konczyć czytaniem komentarzy typu "Co za s**a z niej!", "Ona na niego nie zasługuje!", albo "Jest z nim tylko dla kasy!"
Żaden z tych komentarzy nie byłby prawdą, ponieważ z Louisem nie będę dla kasy. Ale nie będę też z miłości. A potem zerwę z nim i złamię mu serce jak wszystkim chłopakom przed nim. Czy to ma w ogóle jakiś sens. Skoro mi się nie podoba  i nie kocham go to po co w ogóle się z nim umawiać? Po co go okłamywać? Ale czy on naprawdę mi się nie podoba? Czy ja naprawdę nic do niego nie czuję? 



 



2 komentarze:

  1. Kurwa , muszę się wybrać kiedyś do parku w Londynie. Może spotkam Nialla ?? xP zarąbisty !! Lulu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste mam nadzieje na druga czesc ;) i 0opiaram anonima nade mna. Ja tez sie musze wybrac :)

    OdpowiedzUsuń