środa, 27 listopada 2013

Imagin o Louisie #7 cz.2

Oto druga część tego imaginu i tak jak poprzednia jest ona zadedykowana Magdzie.
Komentujcie.

 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- 


Dzień spotkania. Zaczęłam przygotowania. Kąpiel strój i makijaż. Czyli wszystkie rzeczy, które są potrzebne przed wyjściem na randkę z chłopakiem. Zwłaszcza jeżeli tym chłopakiem jest Louis Tomlinson z One Direction. Pięć minut później przed ósmą zadzwonił dzwonek. Podbiegłam do drzwi co nie było dobrym pomysłem, bo prze moje ponad 10-centymetrowe szpilki prawie się wywaliłam. Otworzyłam drzwi i tak jak się spodziewałam zobaczyłam tam uśmiechniętego bruneta.
- Cześć - przywitałam go.
- Hej, ślicznie wyglądasz.
- Dzięki, ty też.
- To co gotowa?
- Oczywiście.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do swojego samochodu. Jako dżentelmen otworzył mi drzwi po stronie pasażera, a sam usiadł na miejscu kierowcy. Do kina nie było daleko dlatego jechaliśmy tam zaledwie 5 minut. Weszliśmy do budynku. W czasie który nam pozostał kupiliśmy, a raczej Lou kupił, popcorn i pepsi. Po zakupie "potrzebnych" rzeczy poszliśmy na sale kinową. Mieliśmy oglądać jakąś komedię romantyczną. Nie bardzo interesował mnie jej tytuł. Ważny był Louis. Było super cały czas trzymaliśmy się za ręce i piliśmy pepsi przez dwie słomki z jednego kubka i w ogóle było romantycznie. No może poza końcówką podczas której była mała sprzeczka i Louis zaczął mnie obrzucać popcornem, ale to szczegół. Po skończonym seansie odwiózł mnie do domu.
- To do zobaczenia - pożegnał mnie
- Cześć
Wydawało się, że chłopak chce odejść, ale nagle się odwrócił i zaczął mnie całować. Teraz byłam już pewna. Tommo kocha mnie, a ja kocham jego.
- [T.I.] mogę ci zadać pytanie?
- Jakie?
- Zostaniesz moją dziewczyną?
- Taaak!
Znów mnie pocałował, ale tym razem pocałunek był pełen namiętności. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy powiedział:
- To cześć - dał mi jeszcze buziaka w policzek i odszedł
- Paa... - powiedziałam już bardziej do siebie niż do niego.

***

Poszłam się położyć. Zgadnijcie o kim myślałam? Brawo, o nim. O moim królewiczu na białym koniu. O ideale. O bóstwie, aniele. Mniej więcej tak wyglądał w moich wyobrażeniach. On jest najpiękniejszym chłopakiem na świecie.

***

Obudziłam się rano. Przypominałam sobie kolejno wszystkie rzeczy które się wczoraj wydarzyły. Od razu na moją twarz wkradł się uśmiech. Cała w skowronkach zeszłam do kuchni. 
 Zjadłam śniadanie i załatwiłam wszystkie te pierdoły, które robi się zwykle rano. Leżałam na moim mięciutkim, włochatym dywanie z podłożonymi pod głowę rękami. I myślałam o wczorajszych pocałunkach i o wyznaniu Louisa. Teraz oficjalnie byłam jego dziewczyną. Właśnie! Znowu laptop w ręce i portale plotkarskie. Pierwsza strona i znowu olbrzymi nagłówek.
 "Nowa dziewczyna Louisa Tomlinsona!!!"

"Wczoraj para była na pierwszej randce. 
Louis zabrał dziewczynę do kina na film o miłości.
 Po odprowadzeniu jej do domu Louis zapytał się swojej wybranki czy chce być jego dziewczyną. 
Zrobiła to co każda inna dziewczyna. 
Zgodziła się!
Wiemy, że tą dziewczyną jest [T.I.] [T.N.].
Jej ojciec prowadzi słynną wytwórnie muzyczną, więc Directioners nie mogą powiedzieć, że jest z Louisem tylko dla kasy, bo ona sama biedna nie jest :-). 
Życzymy szczęścia w związku". 

A pod spodem zdjęcie całującego mnie Louisa. Spojrzałam na komentarze pod artykułem. Większość była pozytywna, więc nie zajęłam się za bardzo tymi niepochlebnymi. Liczyłam się tylko ja i on. Mój Louis.
Kolejne dwa dni. Zachowywałam się jak idiotka. Nie myłam policzka w miejscu gdzie mnie pocałował, i nie nakładałam szminek na usta. Dlaczego? Bo wiedziałam, że jego usta w tym miejscu zetknęły się z moim ciałem. Cudowne uczucie.

***
Przez następny tydzień spotkania z Louisem i z przyjaciółkami. Lou coraz mocniej pokazywał mi, że mnie kocha. Natomiast moje przyjaciółki coraz bardziej upierały się, żebym go wreszcie zostawiła. Nie mogłam tego zrobić, za bardzo go kochałam. Uczucia brały górę. Potrzebowałam Louisa, jeżeli jego by nagle zabrakło to nie wiem co bym zrobiła.
Umówiłam się z Louisem u niego w domu. Reszta chłopaków też tam miał być. O umówionej godzinie przyszłam pod dom Tomlinsona ubrana w to. Oczywiście otworzył Lou.
- Hej skarbie - powiedział i czule mnie pocałował.
- Cześć kochanie.
- Wejdź.
Weszłam do przestronnego wnętrza. Byłam tu już parę razy, ale za każdym razem ten dom robił na mnie olbrzymie wrażenie . Piękne dębowe schody, olbrzymia kuchnia (raj dla Nialla) i jeszcze większy salon. W sypialni jeszcze nie byłam, ale Harry zapewnia mnie, że już nie długo.
Na kanapie przed telewizorem siedzieli chłopacy. Na mój widok wstali i rzucili się, żeby mnie przytulić. Lubili mnie. Ja ich z resztą też. Wiedziałam, że jeżeli skrzywdzę Louisa znienawidzą mnie. Nie chciałam tego.
- O mój Boże, chłopaki udusicie mnie! - powoli zaczęli się odsuwać.
- Nie możemy tego zrobić, bo Louis by nas pozabijał - krzyknął Lokaty w stronę kuchni z której właśnie wychodził Lou ze szklankami sokiem jabłkowym, bo Harry nie lubi pomarańczowego. Przy szklankach oczywiście pierwszy był Niall. Cały czas się zastanawiam jak on może być w takiej dobrej formie, skoro on tyle je. Ja go po prostu nie ogarniam.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie w salonie. Ja koło mojego chłopaka, a koło nas Harry. Postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Padło na horror "Naznaczony: rozdział 2". Podobno jest naprawdę straszny oglądałam pierwszą część, więc wiem o co chodzi. Niall wsunął płytę do odtwarzacza. Zaczęliśmy oglądać film. W pewnym momencie naprawdę się przestraszyłam i mocniej w Louisa. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że Tommo się uśmiecha.
- Nie bój się to tylko film - szepnął mi na ucho niby przypadkiem zahaczając o jego płatek.
Mocniej otulił mnie ramieniem. Poczułam się bezpieczniej, a strach zniknął. Reszty filmu już się nie bałam, wiedziałam, że on jest koło mnie.
Po skończonym seansie Louis odwiózł mnie do domu. Kiedy wysiadałam on pocałował mnie jeszcze przelotnie i się pożegnaliśmy.

***

Dwa dni po spotkaniu z moim Louisem zadzwonił telefon. Byłam pewna, że to on, ale pomyliłam się. To była Jessie. 
- Halo?
- No hej lalka, widzę, że ci się udało.
- Najwyraźniej
- Spotkajmy się za 15 minut w naszej kawiarence.  To mi o wszystkim opowiesz.
- Ok to paaa.
Wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Przebrałam się i wyszłam do kawiarenki. Jak zwykle Jassie przyszła pierwsza.  Przywitałyśmy się przytulasem.
- No to opowiadaj.
- Nom wiesz
- No właśnie nie wiem 
- Ok więc poszliśmy do kina i potem...
- ...on się ciebie zapytał czy chcesz być jego dziewczyną i ty się zgodziłaś. To akurat wiem, ale jak się poznaliście?
- No po prostu szłam sobie i na niego wpadłam. 
- Tak po prostu?
- Yhymmm...
- Wow nieźle, to kiedy zamierzasz z nim zerwać?
Zerwać. To słowo mnie uderzyło. Ja wcale nie chcę z nim zrywać. Nie chcę tego kończyć. Tego co jest pomiędzy nami. Bo on to...ah...ideał.
- [T.I.] spytałam cię o coś!
- A tak, nie wiem jeszcze poczekam trochę - przez chwile wydawało mi się, że zobaczyłam twarz Harrego, ale to pewnie tylko złudzenie.
- No to ja czekam z utęsknieniem na tę chwilę.

***

*Oczami Harrego*

Że co? Czy ja dobrze widziałem, że to była [T.I.]. Nie to nie mogła być ona, bo przecież prawdziwa [T.I.] kocha Louisa, tak? To czemu w takim razie słyszałem jak mówiła, że z nim zerwie. Co on jej takiego zrobił, że postanowiła zakończyć ich związek. I nagle wszystko zaczęło mi się układać. Ona tak naprawdę nigdy go nie kochała. To była ustawka. Chciała się tylko popisać przed przyjaciółkami, że jej chłopakiem jest sławny Louis Tomlinson. Jak można kogoś tak traktować? Przecież Lou też ma uczucia. Nie mogę pozwolić, żeby ona tak go zraniła. Muszę mu to powiedzieć.
Wsiadłem szybko do samochodu i pojechałem prosto do Louisa. Jechałem z zabójczą prędkością. Zaparkowałem samochód i praktycznie wbiegłem do domu przyjaciela. Zastałem go siedzącego w kuchni i robiącego kanapki z nutellą.
- Louis!
- Harry?
- Słuchaj muszę ci coś powiedzieć
- Spokojnie, usiądź i powiedz o co chodzi.
- Louis, bo chodzi o to, że... [T.I.] cie nie kocha.
- Co!? 




niedziela, 3 listopada 2013

One Direction - Story Of My Life

One Direction - Story Of My Life już jest!! Piosenka i teledysk są zarąbiste. Takie wzruszające. Nie wiem jak wy ale ja po obejrzeniu ryczałam jak głupia:


Imagin o Louisie #7 cz.1

Sorki, że tak długo nie dodawałam, ale miałam 2 tygodnie zawalone sprawdzianami, noi ja sama prowadzę tego bloga. Teraz taki imagin z naszym Lou. Miał być w jednej części, ale stwierdziłam, że będzie za długi więc rozłożyłam go na 3 części. Dedykuję go mojej przyjaciółce Magdzie (tą i pozostałe części). Powstawał on w bardzo ciekawym miejscu, a mianowicie w mojej wannie :-D.
Mam nadzieję, że wam przypadnie on do gustu.
Jeśli ktoś chciałby dedyka to proszę o napisanie w komentarzu z kim ma on być i czy na być zwykły czy +18 i dla kogo ma być zadedykowany.
Proszę o KOMENTOWANIE. Miłego czytania!!!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Szłam właśnie do najlepszej kawiarenki w mieście. Umówiłam się tam z moimi przyjaciółkami. Byłam bogatą. nastolatką. Mój tata miał wytwórnie muzyczną i był bardzo wpływowym człowiekiem. Znał się z największymi sławami świata. Dzięki czemu ja zawsze miałam to co chciałam. Nosiłam ciuchy z najnowszych kolekcji od najlepszych projektantów i chodziłam do najlepszych (i najdroższych) galerii i drogerii. Miałam całą masę równie popularnych znajomych. Moje życie jest -naj. Czyli to po prostu bajka. 
Ale wracając do rzeczywistości. Weszłam do lokalu. Wszystkie moje koleżanki już tam były.
- Hej [T.I.]! - krzyknęły wszystkie równocześnie.
- Cześć - odpowiedziałam.
Rozpoczęłyśmy rozmowę. Gadałyśmy o wszystkim, aż w końcu doszłyśmy do tematu chłopców.
- Ally jak ci się układa z Mattem? - zapytałam - Nieźle.
- Patrzcie tam! - krzyknęła Jessie w stronę ulicy. Po chodniku szedł wysoki, przystojny brunet ze ślicznymi oczami. 
- To Louis Tomlinson z One Direction - oznajmiła.
Ale ciacho, aż chce się schrupać - zachwycała się Carly.
- Cóż kolejna gwiazdka - zaśmiałam się.
- Mówisz jakby zdobycie takiego chłopaka było takie banalne.
- Bo jest dajcie mi 3 tygodnie.
- Wow dziewczyno, szybka jesteś, spoko 3 tygodnie. 
- Ja  muszę już lecieć, powodzenia [T.I.]! - krzyknęła Ally i juz jej nie było.
- My też będziemy się zbierać
- To cześć! - odpowiedziałam im i udałam się w drogę powrotną to domu.
Ale się wkopałam. Musze rozkochać w sobie największą gwiazdę popu, z najbardziej popularnego boysbandu jaki chodził po ziemi. A przecież każdy wie, ze to jest praktycznie nie wykonalne. Teraz już za późno. Zrobię to . Nie wiem jak, ale uda mi się. Na pewno. Weszłam do domu. Było już późno, więc zmieniłam bieliznę, wskoczyłam w piżamę i poszłam się położyć na łóżko. Zakłopotanie związane z tym jak poderwać Louisa zaczęło powoli ustępować spokojowi i błogości snu. 


***

Rano obudził mnie... BUDZIK??? Cholera znowu zapomniałam go wyłączyć. Zapomniałam, że są wakacje. Zwlokłam się z łóżka jak co rano poszłam do łazienki, zjadłam śniadanie i wróciłam do pokoju. Chwyciłam laptopa i weszłam na pierwszy, lepszy serwis plotkarski. Powitał mnie nagłówek "One Direction wrócili do Londynu". No to, to ja już wiem. Potrzebowałam jakichś nowinek o nich, a konkretnie o nim. Wiedziałam, że aktualnie nie ma dziewczyny, co znacznie ułatwiało sprawę. Niestety nie znalazłam nic innego o nich oprócz tego, że Zayn żeni się z Perrie. Ale co mi to da? Otóż właśnie nic. Z trzaskiem zamknęłam urządzenie. Zastanawiałam się nad tym co musiałam zrobić. problemem nie było spowodowanie wielkiej miłości pomiędzy mną a Louisem. Problemem było znalezienie się w sytuacji w której mogłabym poznać Louisa. A tłum fanek stojących wokół niego na każdym kroku z pewnością mi tego nie ułatwi. Musiałam coś wymyślić.


***

Minęły dwa dni. I co? I Nic. Nie spotkałam go. A przecież nie pójdę do jego domu i nie powiem "Hej Louis, zostaniesz moim chłopakiem, bo założyłam się z koleżankami i nie chce przegrać". To będzie trudniejsze niż sie spodziewałam.
Póki co postanowiłam się trochę przewietrzyć. Założyłam buty, kurtkę i wyszłam do parku. Szłam powoli uliczką i rozgarniałam butami spadające z drzew liście. Nagle ktoś na mnie wpadł i wleciałam w kałużę. Był to niebieskooki brunet. Louis.
- Przepraszam, ta mi przykro, to moja wina.
- Nie szkodzi.
- Jestem Louis.
- A ja [T.I.].
- Co robisz sama w parku w taki dzień?
- Szukałam... Właściwie to tylko tak wyszłam.
- Słuchaj... dasz mi swój numer?
- Jasne - podyktowałam mu szereg liczb.
- A wiesz, dałabyś się zaprosić do kina, bo tak się składa, że mam dwa bilety i...
- Z przyjemnością.
- To super. Przyjadę po ciebie jutro o ósmej.
- Dobrze to cześć.
Umówiłam się na randkę z Louisem Tomlinsonem! Ja się głowiłam jak mam to niby zrobić, a wystarczyło wyjść do parku. No to pierwszy etap mam za sobą. Tylko w co ja się ubiorę. Boże [T.I.] co się z tobą dzieje. O-g-a-r-n-i-j s-i-ę. To tylko chłopak. A ty trzymasz chłopaków na dystans. On miał być tylko eksponatem w mojej mojej kolekcji złamanych chłopięcych serduszek. Właśnie nikim więcej...
Wróciłam do domu. Odłożyłam ubranie na wieszak i powróciłam do zajecia sprzed wyjścia. A mianowicie do czytania ploteczek. Poraził mnie olbrzymi nagłówek na stronie głównej. 

"Louis Tomlinson ma nową dziewczynę?"

"Piosenkarza widziano dzisiaj w parku późnym popołudniem. 
Lou spotkał się tam z pewną dziewczyną.
Obydwoje wydawali się być zadowoleni ze swojego towarzystwa.
Para umówiła się na randkę.
Kim jest tajemnicza piekność? Jak udało jej się podbić serce sławnego przystojniaka?
Będziemy was informować na bieżąco".

Wow, ci reporterzy są dosłownie wszędzie. Śledzą każdą gwiazdę na całym świecie (może nawet w kosmosie). Jak w ogóle można żyć z przekonaniem, że za tobą czai się co najmniej 5 dziennikarzy? Koszmar. Zamknęłam laptopa. I nagle uderzyła mnie taka myśl. Co będzie jeżeli będę chodzić z Louisem, będziemy szczęśliwi, ale fani mnie nie zaakceptują. Jeśli mkażde wejście np. na "Pudelka" będzie się konczyć czytaniem komentarzy typu "Co za s**a z niej!", "Ona na niego nie zasługuje!", albo "Jest z nim tylko dla kasy!"
Żaden z tych komentarzy nie byłby prawdą, ponieważ z Louisem nie będę dla kasy. Ale nie będę też z miłości. A potem zerwę z nim i złamię mu serce jak wszystkim chłopakom przed nim. Czy to ma w ogóle jakiś sens. Skoro mi się nie podoba  i nie kocham go to po co w ogóle się z nim umawiać? Po co go okłamywać? Ale czy on naprawdę mi się nie podoba? Czy ja naprawdę nic do niego nie czuję?